Biblioteka szkolna posiada w swych zasobach interesujące zbiory specjalne. Pośród prawie 1000 archiwalnych egzemplarzy znajdują się cenne wydawnictwa pochodzące z XIX i początku XX wieku. Najstarszą pozycją naszego zbioru jest książka z 1826 r. pt. „Panowanie Kazimierza Jagiellończyka, króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego”. Inne ciekawe tytuły to publikacje naszego patrona – Augusta Witkowskiego – wybitnego fizyka i pedagoga. Jego podręcznik „Zasady fizyki” nazwano „klejnotem polskiej literatury naukowej”. Zbiory zawierające książki z różnych dziedzin wiedzy ukazują nie tylko strukturę księgozbioru biblioteki z ubiegłego stulecia, ale również warsztat edytorski, język i historię.
Czytanie bywa ryzykowne
Czasem uważna lektura prowadzi do zaskakujących konsekwencji, na przykład w postaci identyfikacji z głównym bohaterem utworu. Oto czytelnik tak intensywnie wniknął w treść "Pana Tadeusza", że nie tylko utożsamił się z przydomkiem Jacka Soplicy, lecz również zaczął realizować "obowiązki duszpasterskie". Ciekawi nas jedynie, czy któraś jeszcze lektura wywarła nań równie przemożny wpływ.
Nawzajem!
"To jedna z lepszych książek, jakie w życiu przeczytałem! Polecam jeszcze: Lema "Solaris"!!!
Greetings to my friends and school library" (podpis nieczytelny)
(Pozdrowienia od anonimowego czytelnika odnalezione w "Astronautach" Stanisława Lema, Czytelnik, Warszawa 1953 r.)
Prahejt
Drogi Czytelniku, który w epoce przedinternetowej zadałeś sobie tyle trudu, by stworzyć stosowną pieczęć, miast bazgrać długopisem lub ołówkiem na stronie tytułowej! Czy było warto?..
O wyższości konika krakowskiego nad wschodniogalicyjskim
W naszym bogatym księgozbiorze znajdują się także pozycje z dziedziny geografii regionalnej. W książce pod tytułem "Krajoznawstwo ze szczególnem uwzględnieniem Małopolski" autorstwa dr. Karola Kwiecińskiego, wydanej we Lwowie w 1921 r., znaleziono następujący fragment:
"Ileż nas uczy porównanie takich zabawek, ich stylu i zdobnictwa, np. z Kalwarji krakowskiej a... przemyskiej. Taki np., wycięty z drzewa, konik wschodnio-galicyjski, z melancholijnie przegiętą szyją i opuszczoną ku ziemi głową, na dwu nogach - w porównaniu z krakowskim, czerwonym czworonogiem, o sztywnym karku, z zadartą głową, o bystrym ruchu!".
Warto podkreślić, że autor (profesor szkoły realnej w Tarnopolu i wiceprezes Polskiego Towarzystwa Turystycznego we Lwowie) wykazał się szlachetnym naukowym obiektywizmem, doceniając walory krakowskiej sztuki ludowej.
Ciekawym historii naszej Szkoły przypominamy, że V Liceum jest kontynuatorem średniej Szkoły Realnej w Krakowie, założonej 1 września 1871 r., dlatego jako spadkobiercy tej samej tradycji tym bardziej dziękujemy za profesjonalizm "kolegi po fachu". I niech nam dr Kwieciński wybaczy poufałość.
Zagadka dla młodzieży
Gdzież, ach, gdzież miało swoją siedzibę Towarzystwo Geograficzne?..
("Górny Śląsk : prace i materiały geograficzne" pod red. prof. dr. Antoniego Wrzoska, Kraków 1955)
Stare druki
„Na podstawie uchwały Krajowej Rady Bibliotecznej (KRB) podjętej na posiedzeniu w dniu 15 grudnia 2023 r. dotyczącej przesunięcia daty granicznej starego druku z roku 1800 na 1850, Rada Wykonawcza Konferencji Dyrektorów Bibliotek Akademickich Szkół Polskich (RW KDBASP) rekomenduje objąć szczególną ochroną zbiory z I połowy XIX stulecia, ulokować je w magazynach jako stare druki, które powinny być lepiej zabezpieczone, oraz poddać je procedurom udostępniania, jakimi objęte są stare druki. Procedury te charakteryzują się większym rygorem udostępniania.”
Z momentem podjęcia takiej decyzji Biblioteka V LO automatycznie weszła w posiadanie trzech starych druków. Są to książki wprowadzone już dawno do księgozbioru, ale traktowane jak zwykłe, choć bardzo stare egzemplarze.
Starym drukiem jest zatem najstarszy egzemplarz naszego księgozbioru: „Panowanie Kazimierza Jagiellończyka króla polskiego i w. księcia litewskiego wyjęte z rękopisów Jana Albertrandego biskupa zenopolitańskiego, wydał Żegota Onacewicz profesor statystyki i dyplomacji w Uniwersytecie Wileńskim. Z wizerunkami, kartami geograficznemi i tablicą genealogiczną", wydany w 1826 r. w Warszawie.
Są to także „Dwaj Sieciechowie” Juliana Ursyna Niemcewicza (r. 1830) oraz „Poezje” Adama Naruszewicza z r. 1835.
Publikacje dostępne są w czytelni, zachęcamy więc wszystkich zainteresowanych historią książki i druku do skorzystania z tej okazji. Wszystkim zaś, którzy planują wydać kiedyś książkę historyczną lub też prowadzą pamiętnik, polecamy pod rozwagę motto naszej najstarszej publikacji:
”Powinnością Dziejopisa jest, powiedzieć o rzeczach tak jak się stały”
Miłuj bliźniego
Perła spontanicznej twórczości uczniowskiej. Na wewnętrznej okładce „Konrada Wallenroda” ktoś (być może uczennica Sapalska) stworzył krzyżówkę z hasłem: „Miłuj bliźniego”. Być może to refleksja po lekturze.
Do wszystkich Poetów, apel
Drodzy Poeci, jeśli kiedykolwiek dopadnie Was zniechęcenie i poczucie, że nikt Waszych wierszy nie czyta, że Wasze godzinami cyzelowane kompozycje padają jak perły przed wieprze, że Wasze słowa nikogo i niczego w nikim nie poruszają, nie poddawajcie się. Otóż - czytają. Otóż - poruszają i to na tyle, żeby nie zwalczyć w sobie chęci podzielenia się z innymi czytelnikami wrażeniami z lektury i to ołówkiem na kartach książki wypożyczonej z biblioteki.
Zatem, Poeci, piszcie.
(Dopisek ołówkiem: „Urocze, nie?” znaleziony w książce Co zostanie? Antologia młodej poezji. Wybór i oprac.: Z. Łączkowski. Przedmowa: Z. Łączkowski. Warszawa: IW Pax 1992)
Dymiący piecyk
"Spółdzielnia Kominiarzy
Kraków ul. Smoleńsk 37
Przed tygodniem na naszą prośbę przysłano pracownika z Waszej Spółdzielni do wyczyszczenia piecyka w bibliotece. Przy pierwszym paleniu w tym piecyku okazało się, że piec dymi identycznie, jak przed wymiataniem go. Prosimy uprzejmie o powtórne delegowanie pracownika, celem skontrolowania co jest powodem awarii i doprowadzenie piecyka do możliwości palenia.
Dyrektor"
Brak daty i podpisu uniemożliwia nam ustalenie czasu i osoby, która napisała pismo, ale bez wątpienia był to początek sezonu grzewczego, do którego i my się przygotowujemy. Skarżącym się zaś był niechybnie kolejny z Kierowników V Zakładu. Ustalmy fakty:
1. Pismo zostało odnalezione w czeluściach bibliotecznej szafy.
2. Napisano je na maszynie, a pożółkły papier odsyła do czasów słusznie minionych.
3. Pełen swoistego wdzięku styl i socjalistyczna nowomowa ("Wasza Spółdzielnia", "doprowadzenie piecyka do możliwości palenia") z dużym prawdopodobieństwem sugeruje lata sześćdziesiąte.
Dymiący piecyk przez dziesięciolecia był palącym problemem Polaków, nie tylko pracujących w bibliotekach, na dowód czego publikujemy epokowy wiersz Mistrza Konstantego.
TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ”
ma zaszczyt przedstawić
„Dymiący piecyk”
Występują:
CHÓR POLAKÓW
DYMIĄCY PIECYK
OSIOŁEK PORFIRION
i DZWONYCHÓR POLAKÓW:
(basem, wierszem)
My tu od wieków stoimy,
a ten piecyk ciągle dymi.
Czy to w lecie, czy też w zimie
piecyk dymi, piecyk dymi,
ach, geopolitycznymi
racjami jesteśmy wyni**szczeni DYMIĄCY PIECYK:
O, biedny, biedny jam piecyk,
od wieków te same rzecy.
Od tej ściany do tej ściany
cały piec zaczarowany,
więc czy to w lecie, czy w zimie
dymem natrętnym dymię
i nic się, ach, nic nie zmienia,
a ci Polacy modlą się i grają Szopena,
och!CHÓR POLAKÓW:
Cudu! Cudu!
„Jak jarmużu bedłki”, (?)
tak cudu pragnie lud!.OSIOŁEK PORFIRION:
(z narzędziami)
Nic nie rozumiem. Nie ponimaju. I do not understand.
(Wynosi popiół, czyści rury, czyli wykonuje kilka prostych czynności zduńskich)PIECYK:
(przestaje dymić)CHÓR POLAKÓW:
(natychmiast z radości pogrąża się w pijaństwo i dzwoni w dzwony)DZWONY:
Bum-buum tedeum!CHÓR POLAKÓW:
(konkluzja)
Nasz piecyk cudem zreparowany,
lecz Osiołek Porfirion to gość podejrzany.
(biją Porfiriona)
K U R T Y N A
1946, pierwodruk: «Przekrój» 1946, nr 86Oficjalna witryna Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (kigalczynski.pl)
Jak to drzewiej bywało, czyli perypetie c.k. nauczyciela
Nie od dziś profesorowie V Zakładu cieszą się zasłużoną opinią kompetentnych nauczycieli. Dzięki uprzejmości pana Jacka Wojciechowskiego z Poznania otrzymaliśmy pismo z 1873 r., dotyczące pewnej arcyciekawej rozmowy kwalifikującej, a właściwie – testu plasującego, jaki przeprowadził Józef Łepkowski na prośbę Władysława Miłkowskiego. Oto treść zaświadczenia, napisanego pięknym pismem odręcznym:
„Wielmożny Pan Dr Władysław Miłkowski nauczyciel pomocniczy przy c. k. Wyższej Szkole Realnej w Krakowie, zgłosił się do mnie, z życzeniem abym się przekonał czyli umie po rosyjsku tak dokładnie aby z tego języka na polski mógł przekładać. Wyegzaminowawszy Go, widzę że kwalifikacye na tłumacza posiada.
W Krakowie 17 Marca 1873 r.
Łepkowski Józef”
Niezawodne kompendium wiedzy o V Zakładzie, czyli pozycja „W Krakowie przy Studenckiej 1871 – 2001” pod red. Grzegorza Małachowskiego, podpowiada, że Władysław Miłkowski w latach 1872-1873 był w Szkole Realnej nauczycielem języka polskiego. Czyżby rozmowa z Józefem Łepkowskim zaważyła na decyzji o zmianie zawodu?..
Ciekawą postacią jest także autor dokumentu, Józef Łepkowski. Najprawdopodobniej chodzi o Józefa Aleksandra Łepkowskiego herbu Dąbrowa (ur. 4 lipca 1826 w Krakowie, zm. 27 lutego 1894 tamże). Był to polski archeolog i historyk, encyklopedysta, filozof, działacz społeczny, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, poseł wirylista w 1885 w czasie trwania V kadencji Sejmu Krajowego Galicji.
Dokument po 150 latach trafia do naszych bogatych zbiorów archiwalnych.